'Nigdy tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak nielicznym' - dlaczego Churchill nie mówił tego o Polakach?

Nigdy w dziejach ludzkich konfliktów tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak nielicznym to słowa Churchilla o pilotach walczących w bitwie o Anglię

W sierpniu 1940 roku Winston Churchill dziękując pilotom za heroiczną walkę z Luftwaffe w początkowej fazie bitwy o Anglię wypowiedział słynne słowa, o tym, że "nigdy w dziejach ludzkich konfliktów tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak nielicznym". Błędnie uważa się, że wypowiedź ta dotyczy również polskich lotników, tak bardzo zasłużonych w powietrznej bitwie o Anglię.


Jedno z najbardziej poruszających i pamiętnych zdań Winstona Churchilla, "Nigdy w dziejach ludzkich konfliktów tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak nielicznym", na stałe wpisało się w historię II wojny światowej. Słowa te, pełne patosu i uznania, powszechnie kojarzone są z bohaterstwem pilotów alianckich, którzy w Bitwie o Anglię stawili czoła niemieckiej Luftwaffe. Wśród tych "nielicznych" byli również polscy lotnicy, którzy z niezłomną odwagą walczyli o wolność swoją i Europy. Jednak czy w momencie, gdy Churchill wypowiadał te słowa 20 sierpnia 1940 roku, miał na myśli również polskich pilotów? Choć ich wkład w bitwę był nieoceniony, analiza historycznego kontekstu i treści przemówienia sugeruje, że adresat jego słów był inny.

Początek bitwy o Anglię

Latem 1940 roku Europa znajdowała się w dramatycznej sytuacji. Francja skapitulowała, a Wielka Brytania samotnie stawiła czoła potężnej niemieckiej machinie wojennej. Niemiecka Luftwaffe rozpoczęła intensywne bombardowania Wysp Brytyjskich, mające na celu złamanie brytyjskiego oporu i przygotowanie gruntu pod inwazję.

10 Lipca 1940 roku od ataku niemieckiego lotnictwa na brytyjskie konwoje zaopatrzeniowe na kanale La Manche rozpoczęła się bitwa o Anglię. We Francji, Holandii i Belgii niemieckie dywizje desantowe były gotowe, aby wkrótce dokonać inwazji na Anglię, której termin wyznaczono na 15 września (operacja "Lew Morski"). Jednak najpierw Luftwaffe musi zdobyć zdecydowaną przewagę w powietrzu, ponieważ istniało zagrożenie, że flota desantowa zostałaby zdziesiątkowana przez lotnictwo brytyjskie. W tej krytycznej sytuacji ta powietrzna kampania, w której Royal Air Force (RAF) walczyło o utrzymanie panowania w powietrzu nad Wielką Brytanią, stała się decydująca o dalszych losach wojny.

W początkowym okresie bitwy o Anglię zadaniem Luftwaffe była prowokacja brytyjskich pilotów do walki powietrznej, która miałaby mocno osłabić siły Royal Air Force. Poza tym Niemcy bombardowali miasta portowe i radary. W rewanżu bombowce RAF-u atakowały lotniska niemieckie w okupowanej Francji, jednakże były to akcje przeprowadzane bardzo rzadko i z miernym rezultatem. Najboleśniejsza dla RAF-u była śmierć pilota, ponieważ jego szkolenie trwało wiele dłużej niż budowa samolotu. Jedynym wyjściem z tej sytuacji było zwrócenie się do pilotów spoza Anglii, do których Brytyjczycy podchodzili z dystansem i sporą nieufnością.

Powstanie polskich dywizjonów

Rozpoczęło się tworzenie dwóch polskich i dwóch czechosłowackich dywizjonów myśliwskich oraz jednego kanadyjskiego (jednostki te osiągnęły gotowość bojową pod koniec sierpnia, gdy przewaga Luftwaffe była największa i mocno odciążyły lotnictwo brytyjskie). Natomiast w lipcu 1940 roku Luftwaffe traci prawie cztery razy więcej pilotów i odpowiednio większą liczbę samolotów. Jednak w tej fazie bitwy o Anglię, dzięki szeroko zakrojonemu programowi szkoleń, Niemcy dysponują o wiele liczniejszą rezerwą lotników.

Hermann Göring, dowódca niemieckiego lotnictwa, obiecywał zniszczenie przeciwnika jeszcze przed jesienią. Na początku sierpnia ataki Luftwaffe nasiliły się. Niemieckie bombowce atakowały brytyjskie miasta, m.in.: Cardiff, Liverpool, Birmingham i najdotkliwiej - Southampton. Dowództwo Luftwaffe ogłosiło, że od 1 lipca do 15 sierpnia 1940 roku zniszczyło 572 wrogie myśliwce. Faktycznie RAF stracił znacznie mniej samolotów, gdyż straty liczą "jedynie" 153 samoloty. Straty niemieckie to 450 maszyn.

"Tak wielu, tak nielicznym": słowa, które stały się legendą

16 sierpnia 1940 roku Winston Churchill, premier Wielkiej Brytanii, odwiedził bunkier RAF-u w Uxbridge niedaleko Londynu, z którego dowodzona była 11 grupa myśliwców, broniąca południowo-wschodnią Anglię i Londyn. Wychodząc z sali operacyjnej Churchill powiedział do generała majora Hastingsa Ismay'a: „Nic do mnie nie mów, nigdy nie byłem tak poruszony”. Po kilku minutach ciszy dodał:

"Nigdy w dziejach ludzkich konfliktów tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak nielicznym".

Słowa te powtórzył w słynnym przemówieniu 20 sierpnia 1940 roku na sali Izby Gmin. To przemówienie było wielką inspiracją dla ogarniętych wojną Brytyjczyków i ich sojuszników w prawdopodobnie najbardziej niebezpiecznej fazie całej wojny, kiedy niemieckie ataki powietrzne były najbardziej intensywne, a los Wielkiej Brytanii wydawał się niepewny. Przemówienie to było częścią szerszej relacji premiera dla Parlamentu na temat aktualnej sytuacji wojennej. Razem z trzema słynnymi przemówieniami, które Churchill wygłosił w okresie bitwy o Francję („Krew, trud, pot i łzy” z 13 maja, „Będziemy walczyć na plażach” z 4 czerwca oraz To była ich najwspanialsza godzina” z 18 czerwca), tworzą jego najbardziej poruszającą retorykę.

Czy Churchill mówił także o Polakach?

Kiedy Winston Churchill 20 sierpnia 1940 roku wygłaszał słynne słowa o "nielicznych", polscy piloci nie brali jeszcze aktywnego udziału w Bitwie o Anglię. Dopiero jedenaście dni po przemówieniu Churchilla o tych "nielicznych" do walki dołączą dywizjony polskie. Dlatego w chwili wypowiedzi Churchilla "nieliczni", o których mówił, odnosili się głównie do brytyjskich pilotów RAF-u, którzy w tym czasie sami bronili nieba nad Anglią. Polacy bardzo szybko zapiszą własną chwalebną kartę w tej bitwie. Dywizjony bombowe 300 i 301 oraz dywizjony myśliwskie 302 i 303 (łącznie 144 pilotów) odegrają istotną rolę podczas bitwy o Anglię. Polacy zestrzelą około 170 samolotów nieprzyjaciela, a 36 uszkodzą. Najskuteczniejszy będzie Dywizjon 303, który zgłosi 126 zestrzelonych maszyn wroga.

W sierpniu 1940 roku opinia o polskich pilotach w Wielkiej Brytanii dopiero się kształtowała. Początkowo panowała nieufność i sceptycyzm, wynikające z szybkiego upadku Polski i bariery językowej. Jak wspominał porucznik lotnictwa John Kent, początkowo wątpił w ich umiejętności. Przykładem lekceważącego traktowania były ćwiczenia na trzykołowcach, które frustrowały doświadczonych polskich pilotów. Jednak wraz z udowodnionymi umiejętnościami i odwagą w walce, postrzeganie Polaków zaczęło się zmieniać. Sukcesy Dywizjonu 303, który stał się najskuteczniejszym dywizjonem myśliwskim RAF w Bitwie o Anglię, przyczyniły się do wzrostu uznania. Pełne docenienie ich wkładu nastąpiło później, wraz z rosnącą liczbą zestrzeleń i udowodnioną skutecznością polskich dywizjonów. Nawet naczelny dowódca lotnictwa myśliwskiego Sir Hugh Dowding przyznał później, że bez wkładu polskich pilotów wynik bitwy mógłby być inny.

***

Generał Hastings "Pug" Ismay i Winston Churchill podróżowali razem samochodem. Churchill ćwiczył wtedy przemówienie, które miał wygłosić w Izbie Gmin 20 sierpnia 1940 roku. Kiedy doszedł do słynnego zdania: „Nigdy w historii ludzkości tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak nielicznym”, Ismay zapytał: „A co z Jezusem i jego uczniami?”. „Dobry stary Pug”, powiedział Churchill i natychmiast zmienił początek zdania na: „Nigdy w dziejach ludzkich konfliktów…”.



Zdjęcie: Winston Churchill w bunkrze w Uxbridge, źródło: www.rafbf.org


Co o tym myślisz? Zostaw reakcję i komentarz.

Prześlij komentarz

0 Komentarze